ESM Wrocław 2019. Wolontariusze modlą się i ruszają do pracy
W wielkim namiocie przy Hali Stulecia - wokół ikon i lasu drzew rozświetlonych lampkami - można dziś było zobaczyć mnóstwo ludzi z różnych zakątków świata. To okazja do niezliczonych spotkań i rozmów. Posłuchaj kilku naszych gości.
2019-12-26
Trzech przyjaciół – Sivert z Norwegii (na zdjęciu od prawej), Khent z Birmy i Sebastian z Poznania – przyjechało do Wrocławia z Taizé, gdzie przebywają na dłużej jako wolontariusze. – Po raz pierwszy trafiłem tam w lipcu tego roku. Włączamy się na miejscu w życie wspólnoty, podejmując co tydzień nowe obowiązki – na przykład sprzątanie toalet, reperowanie czegoś, witanie ludzi, przygotowywanie jedzenia – mówi Sivert. – Próbujemy żyć tak, jak bracia ze wspólnoty Taizé, w prostocie. Mieszkamy w domu w grupie 25 chłopaków z całego świata – z Europy, Afryki, Azji. Nawiązujemy więzi, przyjźnie, cieszymy się sobą. Świat staje się jakby mniejszy, ludzie z dalekich stron są ci nagle bardzo bliscy. Po raz pierwszy doświadczyłem tam takiej prawdziwej chrześcijańskiej wspólnoty.
– We Wrocławiu będę osobą dbającą o porządek, bezpieczeństwo. Będę chodził, patrzył czy wszystko jest w porządku, rozmawiał z ludźmi i robił wiele różnych rzeczy – dodaje. – Na Europejskim Spotkaniu Młodych jestem po raz pierwszy. Nie wiem czego dokładnie oczekiwać, ale myślę, że spotkam wielu miłych ludzi, zobaczę miasto, poznam kulturę polską. To też okazja do odnowienia starych przyjaźni – z ludźmi, których poznałem już w Taizé.
– Dziś przyjechało około 1000 młodych ludzi do Wrocławia z Europy i nie tylko. Mamy na przykład dwie osoby z Egiptu. Są to wolontariusze, którzy będą pomagać w witaniu kolejnych osób, przyjeżdżających za 2 dni, organizujący dystrybucję posiłków, etc. Wielu zna się już z wcześniejszych spotkań. To rodzaj rodzinnego spotkania – mówi brat Richard ze wspólnoty z Taizé, pochodzący ze Szwajcarii. Wspomina, że po raz pierwszy był na ESM w Paryżu, dawno temu. Potem odwiedzał każde kolejne spotkanie. Gościł również na ESM we Wrocławiu w 1989 r.
– 30 lat temu panowała wtedy specyficzna atmosfera – wielkiej radości, entuzjazmu ze spotkania ludzi Wschodu i Zachodu. Teraz mamy inną sytuację w Europie, także sam Wrocław jest innym miastem. Uczestnicy stawiają sobie dziś poważne pytania, martwią się o przyszłość. Ale w Polsce panuje atmosfera radości. Czymś charakterystycznym dla tego ESM jest choćby duża ilość osób ze Wschodu. Towarzyszy nam bardzo ciekawa dekoracja, z ikonami, z charakterystycznym ornamentem i polskim lasem.
– Jesteśmy na ESM po raz piąty, czwarty i trzeci – mówią o sobie Julia, Olga i Miśka (dwie z Poznania, jedna z Warszawy). – Zawsze byłyśmy uczestniczkami, teraz przyjechałyśmy jako wolontariuszki. Jako Polski czujemy się w jakiś sposób odpowiedzialne za spotkanie; reprezentujemy gospodarzy, wiec jakoś głupio by było tak tylko przyjechać „na gotowe”. W tym roku był w Taizé realizowany projekt „Gościnność”, więc tym bardziej chcemy się zaangażować. Poznałyśmy się w Taizé jakiś czas temu, tam się zaczęła nasza przyjaźń – i odtąd jeździmy tam razem. Co pół roku mamy Taizé – latem we Francji, zimą na ESM. Będziemy przyjmować Polaków, gdy będą przyjeżdżać 28 grudnia, a potem będziemy dyżurować w punktach informacyjnych.
Yuriko Inoue jest Japonką; obok niej możesz spotkać Koreańczyka imieniem Park Bynng Chul, zwanego Pio, oraz Anselma z Hongkongu. Yuriko prowadzi chór, w Taizé przebywa przez rok. We Wrocławiu jest już od listopada z grupą innych osób. – W Japonii wzrasta ilość osób zainteresowanych Taizé, choć w naszym kraju jest mniej niż 1 proc. chrześcijan. Obecne spotkanie sprawia, że nasze wspólnoty ożywiają się, organizowane są też spotkania ekumeniczne katolików i protestantów.
Dziś przy Hali Stulecia modlił się m.in. kleryk z Francji, imieniem Christopher, który przyjechał z grupą wolontariuszy z Paryża, John z Indii. – Należę do ekipy zajmującej się dekorowaniem kościołów. Mamy ich 9 w centrum, musimy je przygotować do modlitw. Z Taizé przyjechała ciężarówka z odpowiednimi materiałami, m.in. ikonami, lampkami. Będziemy je rozmieszczać w świątyniach – wyjaśnia ten drugi.
Inne zadania będzie mieć ekipa nazwana „Church team”. – Przygotowujemy kościoły do liturgii, pełnimy specjalną służbę przy drzwiach – gdy kościół będzie wypełniony, musimy zamknąć drzwi, ze względów bezpieczeństwa – tłumaczy Raphael z Brazylii. – W „moim” kościele, w katedrze greckokatolickiej, nasza ekipa liczy 16 osób. Namiot przy Hali Stulecia ma ekipę 100-osobową.
Już jutro wolontariusze będą uczestniczyć w specjalnych szkoleniach.
Zobacz zdjęcia: TUTAJ