"Bóg wykracza poza nasze kalkulacje"
Zachęcamy do przeczytania rozważań brat Aloisa z wieczornej modlitwy trzeciego dnia Europejskiego Spotkania Młodych.
2019-12-31
Przeczytaliśmy przed chwilą jedną z pierwszych stron Biblii. Ten poetycki opis stworzenia zwraca uwagę na odpowiedzialność ludzi we wszechświecie, mają oni troszczyć się o ziemię i chronić ją. To zadanie Bóg powierzył ludzkości.
Chciałbym wam podziękować i zachęcić, was młodych. Traktujecie to zadanie poważnie. W Taize jesteśmy pod dużym wrażeniem, kiedy poznajemy jak wielu spośród was z zaangażowaniem troszczy się o stworzony świat, o ochronę różnorodności biologicznej, uproszczenie sposobu naszego życia.
Razem z moim pokoleniem powinniśmy prosić was o przebaczenie za to, że tak bardzo zlekceważyliśmy tę odpowiedzialność. Konsumpcjonizm zajął zbyt wiele miejsca, tak jakby na tym polegało szczęście. Skłaniacie nas do zmiany stylu życia, aby stało się ono równocześnie skromniejsze i bardziej skoncentrowane na tym, co istotne.
Przeczytacie jutro w „Propozycjach na rok 2020”, że w obliczu gwałtownie postępujących zmian klimatu i środowiska naturalnego możliwe jest wspólne świadectwo różnych wyznań chrześcijańskich. Tak, istnieje wspaniałe wyzwanie, byśmy spotkali się wokół wspólnych inicjatyw ekumenicznych.
Aby sprostać tym wielkim wyzwaniom dzisiejszego dnia musimy wiedzieć, gdzie szukać oparcia. W tych dniach pozwólmy, aby naszą inspiracją stały się te słowa: „Zawsze w drodze, nigdy nie wykorzenieni”. Być ciągle w drodze to nie znaczy żyć w stałej niepewności, zawsze powinniśmy dbać o to, by nasze korzenie tkwiły w rzeczywistości, która się nie zmienia.
Rozmawiałem ostatnio z jedną z wolontariuszek, która jest w Taize przez kilka miesięcy. Pochodzi z Japonii i należała do zespołów, które niosły pomoc ofiarom tsunami w regionie Fukushimy. Wciąż jeszcze słyszę jej słowa: „Tak wielu ludzi jest tam wykorzenionych, oni stracili wszystko”.
Czasem w zetknięciu z cierpieniem czujemy się zupełnie bezradni. Przypomnijmy sobie wtedy, że modlitwa jest drogą zawsze dla nas dostępną. Czy jeśli powierzamy Bogu kogoś innego lub swoje trudne sprawy, coś się zmienia? Nie wiemy i na szczęście nie możemy zmierzyć odpowiedzi Boga na nasze modlitwy. Bóg wykracza poza nasze kalkulacje.
Jedno jest jednak pewne: kiedy wszystko powierzamy Bogu, stajemy się bardzo głęboko solidarni ze swoim bliźnim, łączymy się z solidarnością samego Chrystusa, który dzisiaj cierpi z osobami przeżywającymi trudne doświadczenia. Modlitwa sprawia, że wyruszamy w drogę, dzięki niej stajemy się odpowiedzialni za innych i za siebie samych.
Kiedy zaczynamy się modlić, może się zdarzyć, że będziemy roztargnieni, że z trudem będziemy znajdować słowa. Pamiętajmy, że Jezus Chrystus już jest w najdalszej głębi nas samych, On nas zna. Nasza modlitwa może być bardzo uboga, ale On rozumie nasze serca. Odważmy się na kilka chwil wytchnienia z Nim, sami lub z innymi osobami w pięknej wspólnej modlitwie.
Dziś wieczór chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy nas przyjmują, zwłaszcza tym, którzy otworzyli swoje domy, żeby ugościć pielgrzymów, a także zwierzchnikom wspólnot chrześcijańskich we Wrocławiu i władzom miasta. Niektórzy z nich są wśród nas.
Nasz pielgrzymka zaufania będzie trwała nadal. Za nieco więcej niż rok odbędzie się jej wyjątkowy etap: z młodymi osobami z wielu krajów udamy się do Ziemi Świętej. To będzie w lutym 2021 roku. Po spotkaniu, które odbywało się w marcu tego roku w Bejrucie, chcielibyśmy okazać naszą solidarność osobom, które starają się wprowadzać pokój na Bliskim Wschodzie.
Wcześniej odbędzie się nasze kolejne spotkanie europejskie. Spotkamy się w kraju, który wszyscy bardzo kochamy. Wrócimy na południe naszego kontynentu. Od 28 grudnia 2020 do 1 stycznia 2021 zostaniemy przyjęci w Turynie.
niedziela 29 grudnia 2019
Dziś wieczorem chcę wam powiedzieć kilka słów o niedawnym wydarzeniu z naszej pielgrzymki zaufania, o spotkaniu młodych w Kapsztadzie, w Afryce Południowej, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez różne Kościoły tego miasta.
Afryka Południowa jest dużym krajem, który pokazał światu siłę protestów przeciwko apartheidowi i przykład transformacji dokonanej bez użycia przemocy. Rany zadane w przeszłości są jednak nadal głębokie – nasi bracia, którzy mieszkali tam dwa lata, dobrze sobie z tego zdają sprawę.
Biali, czarni, „kolorowi” żyją w różny sposób i prawie się nie spotykają. Mieszkają w oddzielnych dzielnicach i jest niewiele przejść z jednej dzielnicy do drugiej. W takiej sytuacji trudno było prosić mieszkańców, żeby przez pięć dni gościli młodego człowieka, nie wiedząc wcześniej, czy będzie czarny, biały, czy będzie metysem...
Podczas jednego ze spotkań przygotowawczych jedna z kobiet powiedziała: „To prawda, boimy się, ale wiemy, że powinniśmy to zrobić”. Przyjęcie nieznajomego do swojego domu nigdy nie jest czymś oczywistym. W Kapsztadzie wyzwanie było jeszcze większe.
Zaczynając spotkanie, powiedziałem do 2000 młodych ludzi: „Nie mamy wam do przekazania z Taizé czegoś szczególnego. To wy, goszcząc siebie nawzajem, jesteście przekazem płynącym z tego spotkania”.
We wszystkich naszych krajach jesteśmy wezwani, by przyjmować osoby przybywające z innych państw, czasem z bardzo daleka. To burzy nasze przyzwyczajenia i może wywoływać poczucie niepewności. Równocześnie jednak jest bardzo wzbogacające. W Polsce przyjmujecie wielu Ukraińców, którzy przyjeżdżają tu do pracy. I w związku z tym jesteśmy szczęśliwi, że w naszym spotkaniu najliczniejszą grupą po Polakach są Ukraińcy.
W Taizé, mogę o tym zaświadczyć, przyjmując uchodźców, wiele otrzymujemy, może nawet więcej niż dajemy. Oczywiście, nie zawsze jest to łatwe. Trudnym doświadczeniem, przez które musieliśmy przejść, była śmierć młodego Samira. Kiedy opuścił swój kraj, Sudan, znalazł się w Libii, gdzie zrobiono z niego niewolnika, później przepłynął Morze Śródziemne na prowizorycznej łodzi.
I kiedy wreszcie dotarł do Francji, do nas, choroba serca zabrała go po kilku tygodniach. To był ogromny szok. Kilka miesięcy później mogłem pojechać do Sudanu i odwiedzić jego mamę. Odnalazłem ją w ubogim domu w Chartumie. Nie mogła przestać płakać.
A potem w jednej chwili wyprostowała się i powiedziała: „Bóg go dał, Bóg go zabrał, niech imię Boga będzie błogosławione”. Nigdy nie zapomnę tego spotkania; zachowuję w sercu słowa otrzymane od tej mamy, która jest muzułmanką.
Są też osoby, które czują się, jakby były obce na ziemi nie dlatego, że przybyły z daleka, ale dlatego, że są marginalizowane. Może to wynikać z cierpienia spowodowanego samotnością lub porzuceniem, z doświadczenia przemocy lub z choroby, niepewności lub bezrobocia... Czasem bieda rzuca się w oczy, jest jednak także bieda mało widoczna.
Nawet pośród tych, którym materialnie niczego nie brakuje, są osoby zastanawiające się nad sensem istnienia, jakby pozbawione przynależności, obce na ziemi. Jak się do nich zbliżyć, wysłuchać je, przejąć się ich sytuacją?
Ludzka wrażliwość na innych, braterstwo należą do wartości najważniejszych. Jutro rano w parafiach, które was goszczą, będziecie mogli zastanowić się nad tym w małych grupach, dzieląc się refleksjami na podstawie fragmentu Biblii, który słyszeliśmy dziś wieczorem.
Przypomnijmy sobie, jak Jezus szedł do chorych, wykluczonych, obcych. Znajdziemy tam inspirację, która wskaże, jak dzisiaj my możemy postąpić.