Takiego sylwestra jeszcze nie miałem
Mówi Jean-Pierre z Montpellier, który dał się namówić znajomym na wyjazd do Wrocławia i nie żałuje. Jak dodaje, to będzie jego pierwszy od dawna sylwester bez suto zakrapianej imprezy.
2019-12-31
Jean-Pierre, 26-latek pochodzący z małej wioski pod Montpellier, do Wrocławia przybył bardzo spontanicznie.
- Tak naprawdę to do ostatniej chwili miało mnie tu nie być. Zdecydowałem się na wyjazd, bo namówili mnie znajomi, a nie miałem żadnych planów. Zachwalali, polecali, ale przyznam się szczerze, w ich argumentach nie było nic, co by mnie zachęcało. Dla niektórych pewnie to nieprawdopodobne, ale nawet nie słyszałem wcześniej o takim mieście jak Wrocław. Podróżowałem raczej na zachód, o wschodzie Europy niewiele wiem - mówi z lekkim przebłagalnym uśmiechem Jean-Pierre.
Mimo to wsiadł jednak do autobusu i po kilkunastu godzinach jazdy wysiadł w stolicy Dolnego Śląska. Francuz tłumaczy, że skusiła go wizja nieznanej przygody.
- Nie jestem zbyt "kościelny". Wierzę w Boga, ale nie chodzę do żadnego kościoła. Spodobała mi się forma modlitw zaproponowana przez braci z Taize. Jest przystępna i ujmująca. A całe europejskie spotkanie młodych przeżywam bardzo dobrze. Wrocław to piękne miasto, dowiedziałem się paru ciekawostek o Polsce - oświadcza Jean-Pierre.
Dotychczas witał Nowy Rok na hucznych, pełnych alkoholu imprezach do białego rana. Tym razem zrobi w nieco odmiennych klimatach - w polskiej parafii podczas święta narodów.
- Dla mnie to trochę egzotyka. Poza tym widzę, że ludzie mają tu mnóstwo energii bez żadnych "wspomagaczy" i "ulepszaczy". Świetnie się bawią, są otwarci, przyjaźni i szaleni. Podziwiam taki styl bycia. Może kiedyś też tak będę potrafił. Na pewno nie żałuję, że przyjechałem. Jak będę reklamował spotkanie Taize u siebie we Francji? Tam spędziłem najbardziej oryginalnego sylwestra w życiu (śmiech) - podsumowuje z humorem 26-latek.