"Na ile ja realizuje moje chrześcijańskie wezwanie do bycia z potrzebującym?" (świadectwo)
Napisał do nas Andrzej, który wziął udział w zaledwie jednej modlitwie wieczornej podczas Europejskiego Spotkania Młodych we Wrocławiu. Było to dla niego jednak ważne doświadczenie.
2020-01-02
Na wieczorną modlitwę ESM Taize we Wrocławiu trafiliśmy "na czas", akurat jak się rozpoczęła. Nie byliśmy spóźnieni jednak przybycie o tej porze oznaczało, że nie było już miejsca w Hali i musieliśmy przejść do namiotu modlitwy (na te potrzeby zaadaptowano spontanicznie namiot, w którym odbywała się dystrybucja jedzenia dla pielgrzymów - przyp. red.). Klimat był tam jednak zupełnie inny. Trochę czasu zajęło wszystkim względne wyciszenie się, hałasowały wentylatory, a modlitwa była nadawana "z głośnika" (transmisja tego co było na Hali znajdującej się obok). Było bardzo dużo osób, jednak każdy miał swój własny "metr kwadratowy", akurat żeby zmieścić się siedząc po turecku.
Po kilku minutach udało mi się wyłączyć sprawy, które najbardziej mogły przeszkadzać. Siedząc skulony uświadomiłem sobie, że jedyne co w tym momencie mam to mój mały skrawek podłogi, moje kotłujące się myśli i moje spotkanie z Bogiem. Przyszedł mi do głowy obraz ludzi, którzy uciekają przed wojną, prześladowaniem. Oni też bardzo często gdzieś tam mają tylko taki właśnie skrawek podłogi dla siebie (na łodziach, w namiotach, kontenerach, gdzieś tam). Słuchałem wspólnotowej modlitwy prośby w różnych językach. Pomyślałem wtedy - zwróć uwagę co zostanie powiedziane po polsku - dziewczyna prosiła w modliwie za ubogich i cierpiących. Bardzo mnie to poruszyło i zastanowiło na ile ja realizuje moje chrześcijańskie wezwanie do bycia z potrzebującymi. Kalkulacja jest jednak bardzo smutna, bo wiem ile zmarnowałem okazji.
Ta modlitwa była dla mnie szczególna również dlatego, że uświadomiłem sobie ile zmieniło się w moim życiu przez ostatnie dwa lata od czasu kiedy siedziałem na podobnej modliwie na ESM Taize w Bazylei. Myślałem wtedy o szczególnie bliskiej mi osobie, o moich decyzjach i planach, trudnościach i zawiłościach losu. I próbowałem w tym zawierzyć wszystko Bogu. Tym razem było podobnie jednak perspektywa jest już inna. Myślę w zasadzie o tym samym - tak wyszło - jednak już zupełnie inaczej. Jestem wdzięczny Bogu, że codziennie daje się poznać, spotkać, że jest Bogiem bliskim.