ESM Wrocław. Szykuj się do Turynu!
Szukałem czegoś mocnego, by odnowić swoją wiarę, i znalazłem to! - mówi Matteo o wrocławskim ESM. Włosi i nie tylko już myślą o Europejskim Spotkaniu Młodych w Turynie. Opowiadają o Całunie Turyńskim, o ks. Bosko i… pizzy.
2020-01-03
Matteo – Włoch, który we Wrocławiu znalazł gościnę w domu pani Joanny w parafii Świętej Rodziny, nie był aż tak bardzo zdziwiony tym, że kolejne ESM zorganizowane zostanie w Turynie. – Wiedzieliśmy, że w tym mieście jest bardzo silna grupa związana z Taizé i że od dawna już zabiegali o ESM. Arcybiskup Turynu mówił, że modlili się o to przez długi czas – wyjaśnia. – Myślałem, że ESM w końcu tam się odbędzie, ale nie spodziewałem się, że już w 2020 r. To na pewno może być ważne dla naszego kraju doświadczenie.
Turyn, dodaje, jest kojarzony ze św. Janem Bosko, który wiele uczynił dla ubogiej młodzieży, oczywiście także z Całunem Turyńskim – który będzie dostępny dla pielgrzymów ESM. – Ale Turyn jest też ważny na przykład dla ruchu ekumenicznego – mówi. – Na terenie Piemontu do dziś żyją członkowie jednego z nurtów protestantyzmu: Waldensi. Turyn to miasto, do którego przyjechało do pracy wiele ubogich osób z południa Włoch. Podejmowane są tam liczne inicjatywy na rzecz ubogich.
Dla Matteo (na zdjęciu powyżej pierwszy z lewej) udział we wrocławskim ESM był dużym przeżyciem. – Tego dnia, gdy ogłoszono, że w Turynie odbędzie się kolejne Europejskie Spotkanie Młodych, zostałem akurat poproszony o odczytanie Ewangelii podczas modlitwy – wspomina. – Kiedy 26 grudnia wyjeżdżałem z Włoch do Wrocławia myślałem, że będzie to mój ostatni wyjazd na ESM. Miałem wiele osobistych powodów, by tak sądzić – mówi. – Jednak z każdym dniem coś we mnie się zmieniało… Szukałem czegoś mocnego, by odnowić swoją wiarę i znalazłem to! Do zobaczenia w Turynie!
– To będzie tak blisko naszych domów, wspaniale! Po spotkaniu w Turynie będziemy krajem, w którym odbyła się największa ilość ESM – aż siedem. Wyprzedzimy Francję! – mówili Andrea i jego przyjaciele, którzy krążyli po Wrocławiu ze swoją narodową flagą. Dotąd był remis: 6:6.
Ks. Rok Pogačnik przyjechał ze Słowenii. Bardzo dobrze mówi po polsku, bo 2,5 roku tutaj studiował. – Wyświęcony zostałem już w moim kraju, w Lublanie – mówi.
– Na ESM we Wrocławiu przyjechało ze Słowenii ok. 300 osób, sześć autokarów – w tym jeden wcześniej, z wolontariuszami – dodaje. – Młodzi Słoweńcy bardzo lubią Europejskie Spotkania Młodych. We Wrocławiu są zachwyceni tym, jak Polacy ich przyjęli. Odkrywamy tu polską religijność – ze szczególnym skoncentrowaniem się na Eucharystii i kulcie Matki Bożej. Można tu zobaczyć o wiele więcej niż u nas księży i sióstr zakonnych w habitach – widać, że ci ludzie oddali życie Panu. Wrocławskie ESM było dla mnie już trzecim z kolei, po Bazylei i Madrycie. Trzy razy byłem także w wiosce Taizé. Pomogło mi to także w rozeznawaniu swojego powołania.
– Powiem tyle, że Turyn naprawdę warto odwiedzić – mówił Riccardo, napotkany pod katedrą wrocławską z… pudełkiem pizzy w ręku. – To jest miasto pełne historii, które przez pewien czas było nawet stolicą kraju. Odwiedzając je, poznajesz jakby w pigułce włoską kulturę. Powiem szczerze, że sam mam zamiar lepiej je poznać. Wybiorę się tam pewnie wcześniej, jako wolontariusz.
Riccardo swoje pierwsze ESM przeżył 14 lat temu. – Każde kolejne jest inne, bo w każdym uczestniczysz jako inny człowiek – mówi. – Raz chcesz poznać kulturę, innym razem twoje intencje dotyczą głównie wiary. Ja tym razem postanowiłem nie nastawiać się z wyprzedzeniem na nic. Staram się po prostu „być obecnym” w kolejnych wydarzeniach. Nie myśleć: podoba mi się kościół, w którym się modlimy, więc moja modlitwa jest pewnie lepsza niż w innym; lubię tego człowieka, więc warto z nim rozmawiać… Przyjmuję to, co przychodzi. A co do Turynu: Na pewno warto tam zjeść pizzę!